You are currently viewing Wychowanie Bez Krzyku. Hal Runkel
jak nie krzyczeć na swoje dziecko, wychowanie bez krzyku, wychowanie bez krzyku Hal Runkel, wychowanie bez krzyku Hal Runkel streszczenie, ksiażki dla rodzicow, wychowanie dzieci, blog parentingowy, screamfree parenting po polsku, parentotheca

Wychowanie Bez Krzyku. Hal Runkel

wychowanie bez krzyku Hal RunkelWychowanie bez krzyku – streszczenie książki

Jak wychować dziecko, zachowując spokój 

Screamfree Parenting

VM Group, 2007 r.

O autorze

Hal Runkel to licencjonowany terapeuta małżeński i rodzinny, trener relacji damsko-męskich oraz mówca. Jest założycielem i szefem platformy  ScreamFree Living, Inc., której celem jest ułożenie na nowo relacji na linii dziecko-rodzic. Udało się to już zrobić w tysiącach przypadków. Runkel mieszka ze swoją żoną Jenny oraz dwójką dzieci niedaleko Atlanty w Georgii.

O książce

“Wychowanie bez krzyku” nie opowiada o tym, jak zdyscyplinować dzieci, nie podnosząc głosu. Głównym przesłaniem książki jest natomiast to, by rodzice skupili się bardziej na swoich reakcjach emocjonalnych niż na zachowaniu dziecka. Runkel dzieli się pomysłami na to, jak tworzyć relacje pełne spokoju i zrozumienia, i jak wychowywać dzieci na DOROSŁYCH, którzy będą w stanie pokierować własnym życiem.

Kluczowe myśli

O czym jest książka

“Cel tej książki jest prosty – pomóc Tobie oraz całej Twojej rodzinie wieść spokojniejsze, szczęśliwsze życie. Głęboko wierzę, że zastosowanie przedstawionych w tej książce zasad pozwoli na stworzenie dokładnie takiej relacji z dzieckiem, o której zawsze marzyłeś. To relacja pełna radości, współpracy, harmonii, i – co najważniejsze – wzajemnego szacunku. Spokojne życie rodzinne nie jest poza zasięgiem”.

Bycie rodzicem nie jest łatwe – zwłaszcza w XXI wieku. Spotyka nas mnóstwo wyzwań. Wiemy, że powinniśmy zadbać o ciepły, kochający dom, gdzie króluje wzajemny szacunek, współpraca i miłość. Jednocześnie żyjemy w kulturze, która ciągle za czymś goni, sprzyja natychmiastowości i chęci bycia uprzywilejowanym. Czujemy presję, by nasze dzieci były idealne i mamy poczucie, że powinniśmy poświęcić w tym celu siebie samych. Jesteśmy bardziej zaniepokojeni i zestresowani  niż kiedykolwiek przedtem. Na to, co robią nasze dzieci, reagujemy więc bardzo emocjonalnie. 

Z pomocą przychodzi Hal Runkel, którego podejście wychowawcze uczy nas, rodziców, jak mamy się uspokoić i zbudować pewne, stabilne relacje z naszymi dziećmi. 

Rodzicielstwo bez krzyku

“ScreamFree™ \’skrēm’frē\: zdobycie umiejętności zatrzymania się – po to, by częściej odpowiadać, a rzadziej reagować; odzyskanie kontroli nad emocjonalnymi reakcjami niezależnie od zachowania innych ludzi; nauka skupienia na sobie i zadbania o siebie ku korzyści pozostałych osób”. 

Istnieje jedno szczególne wyzwanie, z którym prędzej czy później zmierzy się każdy z rodziców – jest to sposób, w jaki reagujemy na zachowanie naszego dziecka. 

To naturalne, że martwimy się o nasze dzieci. Martwimy się o to, na kogo wyrosną. Martwimy się o ich zachowanie i wybory – i chcemy uzyskać nad nimi kontrolę. Stajemy się zaniepokojeni, reaktywni emocjonalnie. Ale ta reaktywność ma w sobie duży potencjał na zniszczenie relacji w rodzinie.

“Za każdym razem, gdy dajemy ponieść się nerwowej reakcji, przyczyniamy się do powstania skutku, którego chcemy uniknąć. Reaktywność nie tylko pogarsza sytuację, a wręcz tworzy rezultaty, przeciwko którym działamy”.

Hal podkreśla, że kontrolę możemy mieć jedynie nad jedną rzeczą: naszym WŁASNYM zachowaniem. Podkreśla, że wszystko stanie się prostsze, gdy rodzice odpuszczą potrzebę kontroli nad swoimi dziećmi i zamiast tego skupią się na kontrolowaniu własnych reakcji. Po pierwsze – będą w stanie zachować trzeźwy umysł w stresujących momentach. Po drugie – pozwoli im to dojrzeć. I w końcu – w ten sposób będą mogli wskazać dzieciom właściwy kierunek rozwoju. Na tym polega właśnie wychowanie bez krzyku: 

1) skup się na sobie; 2) uspokój się; 3) rozwijaj się.

Genialne.

W rodzicielstwie nie chodzi o dzieci, a o rodziców. Naszym zadaniem jako rodziców jest zapanowanie nad swoim własnym niepokojem. W przeciwnym razie nie możemy służyć przykładem naszym dzieciom.

Najbardziej szkodliwe kłamstwo o rodzicielstwie

“Czujemy się przytłoczeni, ponieważ większość z nas próbuje postępować zgodnie z zasadami, które są niemożliwe do realizacji. Ich fundamentem jest niebezpieczne kłamstwo, kłamstwo, które jest tak zakorzenione w społecznej świadomości, że wariactwem wydaje się sama myśl, by je podważyć. A to najbardziej niebezpieczne dla rodziców kłamstwo to założenie, że jesteśmy za nasze dzieci odpowiedzialni”.

Hal posuwa się do odważnego stwierdzenia: jesteśmy odpowiedzialni PRZED naszymi dziećmi, a nie – jak myśli większość rodziców – ZA NIE.

Kiedy rodzice działają zgodnie z tym drugim nastawieniem, zaczynają odczuwać ogromny niepokój i konieczność “zaprogramowania” dzieci tak, by podejmowały słuszne decyzje. A cały proces związany z byciem rodzicem zmienia się w trening posłuszeństwa, w ramach którego rodzice są kimś ważnym i potężnym, a dzieci czują się małe i niekompetentne. W ten sposób uczymy się również poczucia bezradności. Jeśli rodzice będą brali za nas odpowiedzialność na etapie dzieciństwa, niewielka jest szansa na to, że w wieku dorosłym weźmiemy ją na siebie sami. 

Mentalność, zgodnie z którą jesteśmy odpowiedzialni ZA dziecko, idealnie wpisuje się w postępowania rodzica-helikoptera (więcej o tym w książce Pułapka Nadopiekuńczości” Julie Lythcott-Haims).

A tutaj mantra, którą powinniśmy codziennie powtarzać:

“Nie jestem odpowiedzialny za moje dziecko i wybory, jakich dokonuje. Jestem odpowiedzialny przed moim dzieckiem za to, jak – niezależnie od jego wyborów – zachowuję się ja sam”.

Mamy wpływ na nasze dzieci, ale nie mamy nad nimi kontroli. Kropka. Odpowiadamy PRZED nimi, nie ZA nie. Naszą rolą nie jest kierowanie zachowaniem dziecka, ale nauka tego, jak samo ma nim kierować.

Jeśli nie masz kontroli, nie możesz mieć władzy

“Od niepamiętnych czasów za nasze własne wybory obwiniamy innych. Jednak nasze reakcje emocjonalne zależą tylko od nas. Zawsze mamy wybór.  A wzięcie odpowiedzialności za własne czyny to oznaka dojrzałości. Gdy jesteś w stanie przyznać się do błędu bez zrzucania winy na okoliczności, innych ludzi czy dzieciństwo – wtedy wiesz, że jesteś już dorosły. Ale to tylko jeden krok na drodze do samokontroli.

Nauka kontrolowania się oznacza wzięcie odpowiedzialności za swoje decyzje przed ich podjęciem, w trakcie oraz po. Nie chodzi o to, żebyś w ogóle nie popełniał błędów, nie chodzi o to, żebyś był bez skazy. Ważna jest jednak świadomość, że nikt, nawet Twoje dzieci, nie są w stanie sprawić, że poczujesz się, pomyślisz lub postąpisz w określony sposób. Kropka. Twoje dzieci nie są w stanie wcisnąć żadnego magicznego guzika wyzwalającego dane zachowanie, nie mogą doprowadzić Cię na skraj wytrzymałości. Po prostu nie mają takiej mocy”.

To naprawdę przełomowa myśl. Tak – dzieci nie mogą UCZYNIĆ nas wściekłymi. To my kontrolujemy nasze reakcje i zachowanie. To MY wybieramy między spokojem i wściekłością. I pełna odpowiedzialność za te reakcje spoczywa właśnie na nas.

Kiedy mówimy do kogoś, że nas zdenerwował, przerzucamy na niego kontrolę za nasze zachowanie – wraz z towarzyszącą odpowiedzialnością. A jeśli nie potrafimy kontrolować naszych reakcji, nie możemy dowodzić. A to właśnie bycie przywódcą, który jest odpowiedzialny PRZED swoimi dziećmi, jest naszym głównym zadaniem:

“Dowodzenie polega na posiadaniu siły, by trwale i ciągle przyczyniać się do rozwoju, nie tylko sprawowaniu władzy albo wymaganiu posłuszeństwa. Dowodzenie to utrzymywanie nad sobą kontroli niezależnie od okoliczności, co wpływa na umiejętność podejmowania dobrych decyzji przez nasze dzieci. Powtórzę raz jeszcze: dowodzenie jako rodzic oznacza kontrolowanie siebie, tak, by wpływało to na nasze dzieci. To radykalne odejście od postawy, zgodnie z którą kontrolować należy właśnie zachowanie dzieci. Twoim celem nie jest kontrola. Twoim celem jest wpływ.  Pamiętaj, nie jesteś odpowiedzialni za reakcje dzieci. Chcesz iść z głową do góry i szanować decyzje swoich dzieci, nawet te, z którymi się nie zgadzasz. Jeśli nie będą miały swobody do co ich podejmowania, nie nauczą się związku między wyborami i konsekwencjami”.

Aby móc dowodzić, musimy umieć się kontrolować. A to możliwe jest jedynie wówczas, kiedy chcemy się rozwijać.

Wychowywanie dorosłych – rodzicielstwo z wizją 

“Ogrodnicy nie hodują sadzonek, a rolnicy nie hodują nasion.  A my, jako rodzice, nie wychowujemy dzieci. Jeśli masz w domu dziesięcioletniego chłopca oraz ośmioletnią dziewczynkę, to nie wychowujesz dzieci, bo już je masz. A wychowujesz, miejmy nadzieję, dorosłych”.

To naprawdę ciekawe podejście: nie wychowujemy DZIECI. Wychowujemy DOROSŁYCH. Gdy spojrzymy na rodzicielstwo pod tym kątem, stanie się ono procesem, w ramach którego uczą się obie strony.

W swojej książce Hal nawiązuje do myśli Stephena Coveya, który w swoim bestsellerze “7 nawyków skutecznego działania” podkreśla, jak ważne jest zaczynanie danego działania, mając wizję jego końca. Covey chce, byśmy wyobrazili sobie dorosłego, na którego kiedyś wyrośnie nasze dziecko oraz relację, którą chcielibyśmy z nim mieć. W ten sposób dojdziemy do tego, co sami powinniśmy zmienić w sobie. To naprawdę działa. 

Hal zauważa przy tym, że najważniejszym celem rodziców jest zadbanie, by dziecko weszło w dorosłość jako osoba zdecydowana, odpowiedzialna i samokierująca.

Co oznacza byciem osobą samokierującą?

“… Oto wyznaczniki osoby samokierującej.

– Wie, czego chce w życiu i do tego dąży.

– Chętnie radzi się innych, jednak ostatecznie podejmuje decyzje sama.

– Wykazuje się uczciwością, a jej przekonania, pragnienia, czyny i słowa są ze sobą spójne.

– Bierze odpowiedzialność za swoje czyny i nie wini innych za swoje problemy.

– Nie pozwala na to, by inni obwiniali ją za swoje.

– Szybko i bezproblemowo bierze odpowiedzialność za swoje decyzje.

– Akceptuje krytykę, ale nie zakłada automatycznie, że jest ona prawdą.

– Dba o siebie, dzięki czemu jest dostępna dla innych osób i nie wymaga od nich, by to one o nią dbały”.

To z kolei prowadzi nas do Nathaniela Brandena oraz “Sześciu filarów poczucia własnej wartości”.

Jeśli chcemy wychować dojrzałego dorosłego, musimy dawać przykład i sami wykazywać się dojrzałością. Musimy stać się osobami samokierującymi. I musimy nauczyć się, jak stworzyć przestrzeń dla dzieci po to, by mogły samodzielnie podejmować decyzje – oraz jak ukoić nasze nerwy w związku z tym, jakie decyzje mogą podjąć.

Rodzicielstwo polega zatem na powolnym odkrywaniu naszych mocnych stron oraz uświadamianiu sobie, jak bardzo jeszcze możemy się rozwinąć.

“Każda interakcja z naszymi dziećmi, każda najkrótsza rozmowa i każda największa kłótnia niesie w sobie potencjał do naszego rozwoju”.

Pytanie dla Ciebie – na ile Twoje dziecko jest osobą samokierującą? Jak możesz zachęcać je, by do tego dążyło?

Daj dziecku przestrzeń do rozwoju

“…Każdy z nas ma swoje własne królestwo. W tej przestrzeni mamy swobodę eksplorowania, odkrywania możliwości, potencjału, popełniania błędów oraz uczenia się na nich. W tej przestrzeni możemy zaznać komfortu i uczyć się pokonywać dyskomfort. Nie musimy zakładać maski ani udawać. Możemy być sobą bez strachu czy wstydu”.

Jedynym sposobem na wychowanie samokierujących sobą dorosłych jest zapewnienie im jako dziecko przestrzeni do odkrywania, eksperymentów, podejmowania decyzji i błędów. Bycie świetnym rodzicem to zadbanie o to, by dziecko miało swoje własne królestwo. Oprócz przestrzeni emocjonalnej dotyczy to również kwestii fizycznych takich jak chociażby unikanie dotykania go, gdy tego nie chce, czy zapewnienia prywatności w intymnych momentach. 

Jeśli nie pozwolimy dzieciom na posiadanie własnej przestrzeni, będą żyły “pożyczonych życiem”, zmieniając się albo w pasywne roboty, albo w buntowników, którzy nie akceptują żadnych narzuconych zasad. Wzrasta też prawdopodobieństwo, że będą chciały się od nas odseparować, sięgając po narkotyki, przedwcześnie rozpoczynając życie seksualne czy wchodząc w szemrane środowisko.

Oto osiem praktycznych porad dotyczących tworzenia przestrzeni dla naszych dzieci:

  1. Szanuj przestrzeń i prywatność twojego dziecka.
  2. Nie denerwuj się jego zabałaganionym pokojem.
  3. Nie ingeruj w to, na co dziecko chce wydać dane mu pieniądze.
  4. Pozbądź się potrzeby ciągłego kontrolowania, jak czuje się twoje dziecko.
  5. Pozbądź się potrzeby ciągłego dowiadywania się, “dlaczego”.
  6. Pozwól dziecku na samodzielne rozwiązywanie problemów.
  7.  Pozwól dziecku na to, by się z tobą nie zgadzało i naucz się słuchać jego argumentów.
  8. Unikaj mówienia tonem nieznoszącym sprzeciwu.

 

Tutaj z kolei przypomina nam się Jesper Juul: powinniśmy traktować nasze dzieci na poważnie. W “Twoim kompetentnym dziecku” Juul podkreśla, że jako rodzice powinniśmy nauczyć dzieci wzięcia za siebie odpowiedzialności w trzech podstawowych obszarach. Chodzi o 1) zmysły (to, czy jest im ciepło czy zimno, co lubią jeść, jakie zapachy im się podobają itp.) 2) uczucia (odczuwanie miłości, przyjaźni, frustracji, bólu itp.) oraz 3) potrzeby (sen, głód, pragnienie itd.)

Pytanie dla Ciebie: co najbardziej Cię niepokoi w perspektywie zapewnienia dziecku zbyt dużej przestrzeni?

Wolność, która ma granice

“Niezbędnymi składnikami zdrowego domu są stabilność oraz struktura […] Jesteśmy odpowiedzialni przed dziećmi za stworzenie każdemu z nich bezpiecznej przestrzeni w  rodzinie”.

Granice, oprócz ograniczania, potrafią także uwolnić. Dzieci potrzebują granic do prawidłowego rozwoju. Jeśli poważnie podchodzimy do rodzicielstwa, zajmujemy się też jego techniczną stroną, czyli ustalaniem wszelkiego rodzaju harmonogramów, zasad i egzekwowaniem konsekwencji. To my ustalamy, kiedy dzieci pójdą do łóżka, to także my zapewniamy im schronienie, jedzenie i ubrania. Dzieci muszą wiedzieć, kto jest u steru.

Określenie zasad ma na celu nadanie życiu dziecka pewnej struktury, a także przedstawieniu mu określonych wyborów i związanych z nimi określonych konsekwencji.

“Na dzieciach spoczywa bardzo trudne zadanie proszenia nas o to, byśmy zapewnili im strukturę, podczas jednoczesnego dążenia do zajęcia jak największego terytorium. Rodzice mierzą się z bardzo trudnym zadaniem określania granic przestrzeni dziecka i jednoczesnego szanowania jego swobody wewnątrz tych granic. To podchwytliwe, ale bycie rodzicem nie jest proste. To okazja do wyzwań i rozwoju”. 

Hal przygląda się również różnym stylom wychowywania dzieci, wspominając o tym, że tym, do którego powinniśmy dążyć, jest styl autorytatywny.

Pozwól dzieciom popełniać błędy 

Najlepszą strategią nauki i dyscypliny jest głęboko zakorzeniona w życiu zależność, zgodnie z którą wszystkie wybory mają swoje konsekwencje. Każdy jeden.  To fundamentalna życiowa prawda”.

Jedną z najważniejszych cech lidera (a także osoby samokierującej) jest umiejętność wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, niezależnie od  prowadzących do nich okoliczności.

“Chcesz, żeby Twoje dzieci dorosły i były w stanie wziąć na siebie konsekwencje swoich czynów? Pozwól ponosić im te konsekwencje w domu”. 

Trzeba pamiętać jednak o dwóch podstawowych warunkach: 1) również my jako rodzice musimy nauczyć się ponosić konsekwencje własnych czynów (to wszystko zaczyna się od nas, pamiętasz?) 2) musimy przygotować się na widok cierpienia naszych dzieci, gdy dokonają złego wyboru. Musimy umieć zachować wówczas zimną krew.

Idea jest taka, by dom był dla dzieci “polem treningowym”, na którym przyzwyczają się do ponoszenia konsekwencji swoich wyborów. Na tym etapie często chodzić będzie o rzeczy błahe, jednak pozwoli im to przygotować się na większe dylematy, które będą je czekają w przyszłości. 

“Kiedy świadomie zaakceptujesz konsekwencje swojego działania, staniesz się przewodnikiem dla swoich dzieci, który towarzyszy im także w chwilach niedoli”.

Takie podejście sprzyja rozwojowemu sposobowi myślenia oraz założeniu, że do naszego rozwoju niezbędne są błędy i porażki.

Siła konsekwencji

“Pamiętaj, że bycie konsekwentnym zapewni Ci stabilizację. Bycie konsekwentnym sprawi, że łatwiej będzie Ci wychowywać bez krzyku. A wychowywanie bez krzyku pomoże Ci w konsekwencji”.

Konsekwencja… o konieczności trzymania się raz obranego kursu wiedzą wszyscy rodzice, ale tylko nielicznym udaje się realizować tę zasadę w praktyce.

  1. Nigdy nie wyznaczaj konsekwencji, w przypadku której trudniej będzie Tobie ją wyegzekwować, niż dziecku ją znieść.
  2. Przy wyznaczaniu i egzekwowaniu konsekwencji nie ma drogi na skróty.
  3. Wybieraj tylko te konsekwencje, które jesteś skłonny wyegzekwować. 
  4. Wybieraj tylko te konsekwencje, które sam byłbyś w stanie znieść.

 

Pytanie dla Ciebie: Co zwiększa prawdopodobieństwo grożenia czymś, czego nie planujesz wcielić w życie? Jaki wpływ wywarło to na Twoją relację z dzieckiem?

Warto spróbować

  • Wyobraź sobie swoje dziecko jak dorosłego. Pomyśl nad rodzajem relacji, którą chciałbyś z nim mieć. Jakim rodzicem musisz się stać?
  • Zagwarantuj dziecku w wolność w ramach ustalonych wcześniej granic. Popracuj nad stworzeniem większej przestrzeni dla swojego dziecka. 
  • Pomyśl nad tym, na czym polegają Twoje obowiązki WZGLĘDEM Twojego dziecka.

 

Spread the love

Dodaj komentarz