You are currently viewing Siedem Pomysłów Na Rodzinny Obiad – Czyli Jak Wartościowo Spędzić Ten Czas
Siedem pomysłów na rodzinny obiad, blog parentingowy, blog dla rodziców, wychowanie dzieci, kommunikacja z dziećmi, jak rozmawiać z dzieckiem, o czym rozmawiać z dzieckiem, rodzinny obiad, blog dla mam, psychologia dziecka, psychologia pozytywna, jak wychować szczęśliwe dziecko

Siedem Pomysłów Na Rodzinny Obiad – Czyli Jak Wartościowo Spędzić Ten Czas

O zaletach wspólnego jedzenia posiłków pisaliśmy już wcześniej. Chodzi o liczne korzyści dotyczące  sfery fizycznej, mentalnej i emocjonalnej, które z takich posiłków czerpią zarówno dzieci, jak i rodzice. Ale, jak łatwo sobie wyobrazić, nie chodzi tutaj o samo jedzenie, a o pogłębianie rodzinnych więzi. Oznacza to więc, że ważne jest, o czym i w jaki sposób wówczas rozmawiamy.

W naszej rodzinie rozmawiamy dużo. Naprawdę dużo Czasami wspólne jedzenie zmienia się jednak w koszmar. Przez większość czasu główny cel to po prostu nakarmić wszystkich i nie zwariować. Mimo tego z upływem lat zauważyliśmy, że coraz częściej jesteśmy w stanie wypełnić czas posiłków znaczącą dla całej naszej piątki rozmową.  

Zaczęliśmy więc szukać na nią pomysłów – o czym można rozmawiać z małymi dziećmi i jak mądrze wykorzystać czas wspólnego posiłku? Oto siedem pomysłów na lepszy rodziny obiad. 

Pomysł numer 1: obiad bez urządzeń elektronicznych

Korzystanie z urządzeń elektronicznych negatywnie wpływa na poczucie bliskości między ludźmi. Zasada numer jeden w naszym domu brzmi więc: żadnego telewizora (tego urządzenia nie mamy w ogóle) oraz żadnych telefonów w czasie obiadu. 

Jakiś czas temu, jeszcze przed lockdownem, odwiedziliśmy naszych znajomych, którzy zaprosili nas na obiad. Nie widzieliśmy się naprawdę długo, więc było o czym rozmawiać. Ale coś ciągle odwracało naszą uwagę od rozmowy – telewizor. O. Mój. Boże. Jak bardzo musieliśmy się starać, żeby na niego nie patrzeć. Podobnie dzieci. Odbiornik ciągle odciągał je od zabawy, mimo, że w tle leciały piosenki, nie bajki. Jedzenie przed telewizorem źle wpływa na relacje między ludźmi, a dodatkowo – jak sugerują niektóre badania – może skończyć się tym, że zjemy więcej, niż naprawdę potrzebujemy. 

Pozbycie się telewizora może wydawać się proste. Wtedy jednak znienacka pojawia się wróg numer dwa: telefony komórkowe. I nie chodzi tylko o aktywne korzystanie z nich, ale nawet zwykłe trzymanie telefonu w ręce czy położenie go na stole. Jak pokazują badania, już nawet takie zachowania przyczyniają się do dwóch negatywnych zjawisk: obniżenia jakości rozmowy oraz empatycznego połączenia między rozmówcami. Efekt ten może być jeszcze bardziej zauważalny, gdy zachowujemy się w ten sposób, jednocześnie próbując rozmawiać na poważne tematy. 

Podczas posiłku trzymajmy więc telefonu poza zasięgiem wzroku. Wyjątkiem może być pomoc wujka Google w momencie, gdy dzieci zwrócą się do nas z pytaniem, na które nie znamy odpowiedzi  

Pomysł nr 2: jedzmy w atmosferze miłości i wzajemnego szacunku

Ogromnym orędownikiem rodzinnych obiadów był światowej klasy ekspert zajmujący się poczuciem własnej wartości Nathaniel Branden. W swojej książce „Sześć filarów poczucia własnej wartości” (więcej o niej tutaj) Branden pisze:

„Dobrze, by wspólny obiad mijał niespiesznie, a w jego trakcie każdy mógł porozmawiać o tym, o czym myśli lub czym się zajmował.  Żadnych wykładów, kazań, żadnego pouczania, po prostu dzielenie się doświadczeniami w atmosferze miłości i wzajemnego szacunku. Tematem wiodącym jest wyrażanie i odkrywanie siebie – i podtrzymywanie więzi”.

Stworzenie środowiska, w którym każdy będzie mógł otwarcie wyrazić swoje myśli i uczucia bez obawy o to, że zostanie oceniony, to dar bardzo istotny z psychologicznego punktu widzenia – zarówno dla dzieci, jak i nas samych. W ten sposób wzmacniamy poczucie przynależności oraz bycia jedną rodziną.

Oczywiście, łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Taka postawa wymaga od rodziców ogromnej uważność. Warto pamiętać też o tym, że wspólny obiad nie jest najlepszym momentem na poruszanie trudnych tematów. 

Pomysł nr 3: zasada 10-50-1

W książce „Sekrety szczęśliwych rodzin” Bruce Feiler dzieli się z nami bardzo pomysłową zasadą, którą nazywa „zasadą 10-50-1”. O co chodzi?

  • 10 to liczba minut znaczącej, wartościowej rozmowy, która powinna towarzyszyć posiłkowi. Zazwyczaj rozmowy w czasie posiłku dotyczą jedzenia oraz tego, jak wszystkich nakarmić (zwłaszcza, gdy w grę wchodzą małe dzieci). Słyszymy „Czy możesz podać mi wodę?” albo „Mamo, a Maks zabrał mi mojego pomidora!”. Wartościowa rozmowa to rozmowa skoncentrowana np. na tym, co przydarzyło się nam w czasie minionego dnia. Albo opowiedzenie jakiejś historii, dzielenie się marzeniami czy troskami. Może to brzmieć jak coś bardzo czasochłonnego, ale nauka mówi nam, że korzyści przynosi już 10 minut znaczącej konwersacji. Więc da się to zrobić, nawet, jeśli się śpieszymy 
  • 50 pozwólcie mówić dzieciom przez połowę czasu. Jeśli rozmawiamy już z dziećmi na jakiś konkretny temat, najczęściej przez większość czasu mówimy my, rodzice. A celem jest przecież to, by nasze dziecko uspołecznić. Pozwólmy mu więc mówić przez połowę z tych 10 minut. A my w tym czasie poćwiczymy słuchanie. 
  • 1 w czasie każdego posiłku nauczmy nasze dzieci jednego nowego słowa. „Bogate słownictwo to ogromne ułatwienie” – pisze Bruce Feiler. Dzieci, które mogą pochwalić się szerokim wachlarzem słów, zazwyczaj lepiej radzą sobie w szkole, częściej także osiągają sukcesy w późniejszym życiu. Jeśli ciekawi Was ten temat, zachęcam do przesłuchania wykładu Brendy Fitzgerald (niestety na razie tylko w języku angielskim).

 

Muszę przyznać, że w naszej trzyjęzycznej rodzinie „jedno nowe słowo” niemal zawsze przeradza się w „trzy nowe słowa”. Na szczęście dzieci nie mają nic przeciwko Przy okazji uczą się też o ich etymologii. 

Pomysł numer 4: po prostu powiedz, co dzisiaj robiłeś

Jednym z najprostszych, a jednocześnie najskuteczniejszych pytań otwierających rozmowę to po prostu: „Jak spędziłeś dzień?”. To bardzo prosty sposób na to, by dowiedzieć się czegoś o drugiej osobie. Rozmawiając o tym, co robiliśmy, rozmawiamy o tym, czego się nauczyliśmy, co nas rozweseliło lub co było dla nas wyzwaniem i w jaki sposób sobie z nim poradziliśmy. Po raz kolejny z jednej strony w grę wchodzi uważność, a z drugiej – umiejętność dzielenia się naszymi odczuciami z innymi.

O to, jak minął mu dzień, ostatnio spytaliśmy naszego 3,5-letniego syna Aleksa. Powiedział: „Było super. Ale mieliśmy angielski i nie dostałem pieczątki”. Z tonu jego głosu dało się wyczuć, że coś się stało. „Dlaczego?” – zapytaliśmy. „Bo byłem niegrzeczny i nawet potem jeszcze musiałem przeprosić”. W ten sposób dowiedzieliśmy się o dziecku czegoś ważnego, zbliżyliśmy się do niego i mogliśmy porozmawiać na temat tego, jakie wnioski wyciągnął z danej sytuacji. 

Pomysł nr 5: porozmawiaj o historii rodziny

Zdaniem psychologa Marshalla Duke’a im więcej dzieci wiedzą o swojej rodzinie, tym większa jest ich wytrwałość, a poczucie własnej wartości – wyższe (więcej niestety, kolejny raz tylko po angielsku w tym wykładzie). A ciężko o lepszy moment na dzielenie się takimi rodzinnymi historiami niż właśnie rodzinny obiad.

Mamy to szczęście, że oboje fascynujemy się historią swoich rodzin – Dawidowi nawet udało się dotrzeć do dokumentów dotyczących jego przodków pochodzących z początku XVII wieku! Jakie historie opowiadamy dzieciom?

  • Historie o ich przodkach – skąd pochodzili, gdzie żyli, co robili. Jakie problemy przezwyciężyli. Czasami pokazujemy też na mapie miejsca, o których mówimy– dzieci to uwielbiają!  
  • Historie z naszego własnego życia – wspomnienia dotyczące tego, co lubiliśmy robić jako dzieci, jak spędzaliśmy czas z naszymi rodzicami, jak wyglądało nasze przedszkole czy szkoła, co nas interesowało, w co się bawiliśmy i jak się spotkaliśmy – słowem wszystko, co miało miejsce, zanim nasze dzieci przyszły jeszcze na świat (uwielbiają też słuchać o tym, jak wyglądało życie bez smartfonów, iPadów czy Youtube’a).
  • Historie o tym, jacy byli, kiedy byli mali – małe dzieci UWIELBIAJĄ historie dotyczący ich samych. Opowiadając je, staramy się podkreślić postęp w ich rozwoju oraz wybierać te historie, w których udało im się coś osiągnąć,  pokonując po drodze przeszkody (np. historie o tym, jak nauczyli się chodzić albo mówić w trzech językach). Przez ostatni rok kwarantanny sporo opowiadaliśmy też o wspólnych podróżach, które miały miejsce wcześniej 

 

Pomysł numer 6: rozmawiaj o zainteresowaniach i celu w życiu

Wszyscy naukowcy związani z psychologią pozytywną twierdzą, że osoby cieszące się najlepszym samopoczuciem to osoby z silnym poczucie celu w życiu. Zdaniem Williama Damona, światowej sławy naukowa zajmującego się rozwojem człowieka, jednym z najważniejszych źródeł poczucia celu w życiu jest dla dzieci rodzina. Szczegółowe porady dotyczące tego,  jak rodzice mogą pomóc w tym zakresie swoim dzieciom, znajdziemy w jego książce „Droga do celu”. Tutaj dwie, z których skorzystaliśmy sami:

 

  • Rozmowa o zainteresowaniach: pytamy chłopców, co lubią robić i staramy się pomagać im w rozwoju zainteresowań. Ostatnia rozmowa skończyła się zapisaniem ich do szkoły pływackiej. Damon tłumaczy, że chodzi o wsłuchanie się w słowa dziecka, tak by zauważyć „iskrę” zainteresowania danym tematem, która potem przerodzić się może w coś większego (jeżeli ją odpowiednio „rozdmuchamy”).
  • Opowiadamy o swoich własnych zainteresowaniach i celu w życiu – pamiętajmy, to z nas biorą przykład Kolejna złota zasada: nigdy nie narzekajmy na pracę.

 

Pomysł numer 7: zadawajmy im pytania

Po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że ciągle zadajemy te same pytania: „Jak w szkole/przedszkolu?”, „Z kim się dziś bawiłeś?”, „Co dzisiaj jadłeś?” (nie wiadomo nawet, skąd to pytanie – może podświadomie szukamy inspiracji do kolejnych posiłków ). Oczywiście dzieci udzielają też zazwyczaj dość podobnych odpowiedzi. Dlatego postanowiliśmy zaczynać rozmowę w nieco inny sposób. Oto naszych ostatnich pięć pytań:

  • Gdzie chciałbyś pojechać na wakacje? Dlaczego?
  • Gdybyś mógł mieć jakąś supermoc, jaką byś wybrał?
  • Co sprawia, że jesteś szczęśliwy?
  • Jaką rzecz możesz jutro zrobić choć trochę lepiej niż dziś?
  • Czy masz jakieś pytania (nasi chłopcy KOCHAJĄ to pytanie i zawsze wymyślą coś oryginalnego)?

 

Jako że większość dnia chłopcy spędzają teraz w szkole albo żłobku, wspólny obiad jest naszą tradycją numer 1. Przyznajemy – nie jest to proste, ale małymi kroczkami możemy zbudować wspaniały rodzinny nawyk Nasze dzieci bardzo go lubią.

Oczywiście, nie zawsze uda nam się wspólni zasiąść do stołu. Ale naukowcy podkreślają, że dużą różnicę dla całej rodziny robi już jeden wspólny posiłek tygodniowo – obiad, kolacja, śniadanie czy podwieczorek.

Pytanie do Was – co możecie zrobić, by wspólny rodzinny obiad stał się i Waszą tradycją? O czym chcielibyście porozmawiać ze swoimi dziećmi?

Trzymajcie się ciepło.

Irina & Dawid

Spread the love

Dodaj komentarz