Każdy boi się napadów złości u swojego dziecka. Wykańczają nas emocjonalnie i zostawiają z poczuciem, że coś jest nie tak – albo z dzieckiem, albo z nami.
Nie jest łatwo patrzeć na to, jak nasze kochane maleństwo zamienia się w głośnego potwora. I niezależnie od tego, jak bardzo się staramy, również nasze reakcje w takich momentach mogą pozostawiać wiele do życzenia.
Na początek jedna pocieszająca informacja: napady złości są normalne. I, niestety, niemożliwe do uniknięcia. To, na co mamy wtedy wpływ, to nasze własne zachowanie – powinniśmy zachować spokój i postarać się nawiązać więź z dzieckiem. Co ważne – napad złości nie jest dobrym momentem na dyscyplinowanie dziecka. To czas, kiedy potrzebuje ono naszej obecności, zrozumienia i emocjonalnej regulacji.
Napady szału to także okazja do tego, by dziecko nauczyło się kluczowych umiejętności radzenia sobie w życiu, jakimi są właśnie samoregulacja i samokontrola.
W tym wpisie chcemy podzielić się z Tobą pięcioma ważnymi myślami, które sprawiły, że do napadów złości naszych dzieci podchodzimy już nieco inaczej, a nasze życie stało się przez to nieco prostsze 🙂
Fakt #1: Napady złości są normalne
Przychodząc na ten świat, dzieci są już w stanie odczuwać pełne spektrum emocji. Jednocześnie nie mają jeszcze pojęcia, jak sobie z nimi radzić. Ich kora mózgowa nie jest jeszcze w pełni rozwinięta, co sprawia, że w emocjonalnych momentach nie potrafią się kontrolować. A nauka tego, jak regulować swoje emocjonalne reakcje, trochę trwa.
Krótko mówiąc – napady złości są normalne. Nie są oznaką tego, że coś jest nie tak z Wami albo z Waszym dzieckiem. Wręcz przeciwnie – oznaczają, że rozwija się ono zupełnie normalnie.
Pamiętajcie o jeszcze jednym – to NORMALNE, że dzieci chcą określonych rzeczy. I to normalne, że mogą czuć się zawiedzione, gdy ich nie dostaną. Naszą rolą jest wsparcie ich w rozwoju samoświadomości, jeśli chodzi o odczuwane emocje, a także umiejętności ich regulowania.
Fakt #2: Nasza reakcja na napad złości jest automatyczna
Na napady złości naszych dzieci reagujemy zazwyczaj tak, jak nasi rodzice reagowali na nasze. To pewien rodzaj kodu, który został wtłoczony nam do głowy już dawno temu. Kiedy dziecko traci nad sobą kontrolę, jest duża szansa, że stracimy ją i my – i zareagujemy instynktownie, na tzw. autopilocie. Nawet, jeśli na co dzień bardzo zwracamy uwagę na to, w jaki sposób odnosimy się do dziecka, w takich sytuacjach nasza własna reakcja może nas bardzo zaskoczyć.
Na szczęście teraz mamy pewną przewagę – nasi rodzice nie mieli przecież dostępu do ogromu badań dotyczących rozwoju dziecka i neurologii, które my mamy na wyciągnięcie ręki. Nasz stary autopilot wymaga więc pewnego up-grade’u 🙂 Jeśli sięgniemy po odpowiednie narzędzia i nastawienie oraz dodamy do nich trochę czasu i praktyki, mamy duże szanse na sukces. Odkrywaj, bądź uważny i nigdy nie przestawaj się uczyć.
Fakt #3: Napady złości są sygnałem, że nasze dziecko przechodzi ciężkie chwile
Każdy rodzic powinien zrozumieć, że napad szału u dziecka nie wynika z tego, że chce uprzykrzyć nam życie, tylko z tego, że ono samo przechodzi ciężkie chwile. Pomyśl o tym, jak ciężko musi być małemu człowiekowi, który doświadcza silnych uczuć, z którymi nie potrafi sobie nijak poradzić. Zachowaj spokój i nawiąż kontakt z dzieckiem, by poczuło się lepiej.
Pamiętaj – nie chodzi o Ciebie. To, co się dzieje, to element rozwoju dziecka.
Przypomnij sobie ostatni trudny dla siebie moment. Jak chciałeś być wówczas traktowany?
Fakt #4: Nie chodzi o to, żeby uspokoić dziecko za wszelką cenę
Kiedy nasze dziecko traci nad sobą kontrolę, często marzymy, by sięgnąć po czarodziejską różdżkę, która pozwoli nam szybko i bezboleśnie zakończyć ten koszmar. Jednak naszą rolą nie jest doprowadzenie do tego, by atak złości najszybciej się zakończył. Nie jest nią też uspokajanie naszego dziecka.
Naszą rolą jest uspokojenie SIEBIE SAMYCH oraz zadbanie o bezpieczeństwo dziecka.
Bezpieczeństwo przede wszystkim – zanim w ogóle przejdziemy do uczenia dziecka, jak panować nad emocjami, musi czuć się bezpieczne. Jeśli dzieci nie mają przekonania, że rodzice są w stanie zapewnić im bezpieczeństwo, nie są w stanie normalnie się rozwijać. To bardzo ważne.
Jeśli my sami jesteśmy w stanie kierować się chłodnym rozsądkiem, gdy wokół robi się gorąco, stajemy się świetnym przykładem do naśladowania dla dzieci. Dzieci zauważają nasz stan emocjonalny – jeśli zobaczą, że jesteśmy spokojni, wzrasta prawdopodobieństwo, że same również się uspokoją. Samoregulacja jest neurologicznym procesem rozwojowym i jedynym sposobem, w jaki możemy przekazać dziecku tę umiejętność, jest opanowanie jej i wykorzystywanie. Weźmy więc głęboki oddech i… ćwiczmy. Ćwiczmy. Ćwiczmy.
Prawda #5: Napady złości to nie moment na naukę
Kiedy nasze dziecko przechodzi kryzys, poszczególne części mózgu ulegają totalnej dezintegracji. To moment, kiedy dolna, bardziej prymitywna część mózgu (ciało migdałowate oraz podwzgórze) przejmują kontrolę nad bardziej rozwiniętą korą mózgową. Jednocześnie logiczna lewa półkula odłącza się od prawej, bardziej niewerbalnej i emocjonalnej.
To nie moment, by uczyć nasze dziecko cierpliwości ani uprzejmości. Nie trafimy do niego logicznymi słowami, kiedy ono ugina się pod ciężarem własnych emocji. Nie usłyszy nas. W ogóle.
Jedyne, co w tej chwili możemy zaoferować, to nasza obecność i gotowość do przeczekania kryzysu, po którym pojawi się możliwość porozumienia.
Zapamiętaj: tak samo, jak nieuniknione są napady złości u dziecka, tak samo nieuniknione są błędy w naszej reakcji na takie zachowania. Czasami pokieruje nami autopilot. Postaw na małe postępy i podczas każdego kolejnego napadu złości postaraj się postępować nieco lepiej niż podczas poprzedniego. Pomocny jest plan oraz refleksja nad dotychczasowymi reakcjami. Warto uczyć się na błędach.
Kiedy uda Wam się już postrzegać te niemiłe momenty jako okazje do tego, by Wasze dzieci wykształciły umiejętności, które przydadzą im się w dorosłym życiu, staną się one nieco mniej przytłaczające.
A umiejętność zmierzenia się z napadami złości – zarówno po stronie dziecka, jak i rodzica – to duży krok do tego, by być lepiej przygotowanym do stawienia czoła innym trudnościom.
I jeszcze raz – nie jest to proste, ale zawsze zaczynajcie od siebie.
Co najbardziej przekonuje Was w takim podejściu?
Trzymajcie się ciepło
Irina & Dawid